Pewnym zwycięstwem MKS'u zakończyło się spotkanie 15 kolejki Klasy Okręgowej. Przez wzgląd na poszczególne rezultaty ostatnich kolejek los chciał, że w przeciągu ostatnich 4 meczów aż trzykrotnie mierzyliśmy się z wiceliderami tabeli. Tym razem gościliśmy drużynę Daniela Maliszewskiego, która jesienią dość niespodziewanie osiągała świetne wyniki. Do spotkania przystąpiliśmy osłabieni brakiem Piotra Kozłowskiego, który tego dnia skupił się na roli trenera. Z różnych przyczyn na meczu nie zjawili się także Adrian Stadnyk, Marcin Filipowicz i Jakub Kaczmarek. Wobec absencji ww. swoją szansę otrzymał niespełna 17-letni Jakub Opałka. Kuba już w zeszłotygodniowym meczu w Orzyszu i swoją dotychczasową postawą na treningach zdecydowanie zasłużył na szansę zaprezentowania swoich umiejętności już od pierwszych minut. Nasza gra od początku wyglądała całkiem nieźle. Co prawda, nie ustrzegliśmy się błędów, ale przez większość czasu panowaliśmy na boisku i prowadziliśmy grę. Goście bramce Kamila Kotkowskiego w pierwszej połowie zagrozili trzykrotnie. Najpierw błąd popełnił Piotr Sawicki, który "rozjechał się" na grząskiej murawie i do piłki dopadł napastnik Vęgorii, a w ostateczności strzał rywala zatrzymał nasz golkiper. Chwilę później uderzenie piłki głową ponownie wybronił Kamil. Za trzecim razem był już jednak bezradny, kiedy to napastnik z Węgorzewa kapitalnie uderzył z woleja. W międzyczasie stworzyliśmy sobie kilka dogodnych okazji strzelając łącznie 3 gole. Najpierw dwukrotnie do bramki Kajetana Mickiewicza trafił Kacper Czepanko, a goli pozazdrościł mu Paweł Sawicki, który również wpakował piłkę obok bezradnego golkipera gości. Tuż przed przerwą kontuzji nabawił się Piotr Trafarski, co zwiastowało przetasowanie w talii kart Piotra Kozłowskiego. Jego miejsce zajął Mateusz Stadnyk, który z kolei podołał zadaniu i za mecz z wiceliderem zebrał pochlebne recenzje. W drugiej odsłonie spotkania celem było zdobycie bramki podwyższającej wynik, jednocześnie wprowadzajacej do naszych poczynań nieco luzu. Udało się to za sprawą niezawodnego Patryka Harasima, który pomimo wyczucia jego intencji przez Kajetana Mickiewicza zamienił "jedenastkę" na gola. Patryk kilka minut później swój dorobek bramkowy poprawił i ustalił wynik spotkania na 5:1. Nasz napastnik ostatecznie zakończył pierwszą część sezonu z dorobkiem 18 goli na koncie, co jest najlepszym wynikiem w lidze. Co ciekawe, goście, którzy przed tygodniem zagrali kapitalną drugą połowę przeciwko Mazurowi Ełk, tym razem w ogóle nie potrafili zagrozić bramce Kamila Kotkowskiego. Nasza dominacja ani przez chwilę nie podlegała dyskusji i zasłużenie zgarnęliśmy komplet punktów. Ciekawostką jest również fakt, że z czterema zespołami, które plasują się od nas wyżej w tabeli ani razu nie przegraliśmy. Smutnym wnioskiem jest natomiast nasza postawa wobec przeciwników z dolnych rejonów tabeli, które w przeciągu całej rundy jesiennej skrupulatnie zabierały nam punkty, przez co teraz musimy gonić czołówkę. Na podsumowanie rundy przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz wiemy nad czym musimy pracować, by lepiej przygotować się do rundy wiosennej.
Oto jak mecz podsumował trener gospodarzy Piotr Kozłowski: "Nic, tylko się cieszyć. Odnieśliśmy w pełni zasłużone zwycięstwo. Przez większość meczu dominowaliśmy nad rywalem pod każdym względem, umiejętnie utrzymywaliśmy się przy piłce i stwarzaliśmy sobie sytuacje. Byliśmy tego dnia dobrze zorganizowani i skuteczni. Miło było patrzeć jak wszyscy zawodnicy z pełnym zaangażowaniem i poświęceniem pracowali na końcowy sukces. To jest naprawdę budujące."
MKS Korsze
|
5:1 |
CWKS Vęgoria Węgorzewo
|
7' Kacper Czepanko | 42' Adam Gryczka |
|
26' Kacper Czepanko |
||
37' Paweł Sawicki |
||
61' Patryk Harasim (K) |
||
65' Patryk Harasim |
MKS: Kamil Kotkowski - Paweł Sawicki (K), Piotr Sawicki, Jakub Opałka (66'), Oskar Predko (88') - Paweł Branicki, Mateusz Cyliński (85'), Piotr Trafarski (41'), Patryk Harasim, Patryk Jędrzejewski - Kacper Czepanko (84')
Rezerwowi: Adam Skomorok, Piotr Kozłowski, Cyprian Frączek (66'), Mateusz Stadnyk (41'), Gabriel Mączyński (88'), Bartosz Stec (85'), Dominik Kułakowski (84')
Kartki: Patryk Jędrzejewski (46')